Nie moja córka. Barbara Delinsky Wydawnictwo: Świat Książki literatura piękna. 400 str. 6 godz. 40 min. Szczegóły. Kup książkę. Susan, samotna matka, dowiaduje się, że jej siedemnastoletnia córka Lily jest w ciąży. Wiadomość traktuje jako niewyobrażalną tragedię, która przydarzyła się im obu. Zwłaszcza, że Susan jest
Strony: [1] 2 3 ... 11 Do dołu Drukuj Autor Wątek: Stanik.... (Przeczytany 33149 razy) No więc... Jeśli byl podobny temat to sorry, ale napisze. Kiedy zaczęłyście nosic stanik? Jaki nosicie rozmiar?? Ile macie lat? Ja zaczęłam w te wakacje, mam 12 lat (jestem w 6 klasie). Mam 2 staniki i jeden top. No i ejszcze jedno! Dzisiaj na w-f'ach (ja nie cwicze, ale chodze i siedze i patrze) to jak sie przebieraly dziewczyny, jedna która pare dni temu miala calkiem plaski biust dzisiaj miala hmmm, no na moje oko 065 i stanik... zastanawiam sie czy to nie wypchane... a i jeszcze inna plaska jak decha, no ale ze inne dziewczyny nosza to ona tez musi bo to klasowa lalunia, miala stanik, nie push up tylko zwykly. Denerwuje wa stakie coś?? Spotkałyście się z takim czymś? U mnie w klasie tylko 1 dziewczyna nie nosi stanika, ale nie potrzebuje ona tego mimo ze juz by mogla, ale nie musi, bo ma malutkie, ale jednak zawsze cos ma... Ok to koniec tego, poza tym tak dokladnie jaki powinnam miec rozmiar, mam 60 cm pod biustem i 68,5 w biuscie?? A te staniki wszystkie na mnie dobre a inna numeracja « Ostatnia zmiana: 2005-09-06, 15:58 autor Ines » Zapisane Kiedy zaczęłyście nosic stanik?Kiedy zaczęłam potrzebować :: Kilka miesięcy temu...Ile macie lat?Jest napisane Denerwuje wa stakie coś?? PUSH-UP Nie, raczej mnie nie denerwuje... nic tylko litować się nad takimi delikwentkami... co one chcą niby tym udowodnić? Chłopaki i tak się nie oglądają za dziewczynami w tym wieku za bardzo więc... Ale jak chcą nosić push-up, niech noszą, nie moja sprawa. ZWYKŁE To też mnie absolutnie nie denerwuje, może czują się doroślej, jak mają na sobie coś, co je tylko w plecy gniecie (tak się czułam w pierwszych dniach) i wiedzą, że dorosłe kobiety takie noszą? Nie wiem i nie wnikam. Niech ludzie robią co chcą. Ja tam tolerancyjna jestem ::A jaki powinnaś mieć rozmiar, to ja pojęcia zielonego nie mam Zapisane ...Bez wysiłku siądź na tyłku i wyluzuj się motylku... (:"Każdy z was jest łodzią, w którejMoże się z potopem mierzyć, Cało wyjść z burzowej chmury,Musi tylko w to uwierzyć!" irmina Eeee, miałam jakies 11lat niecałe, teraz mam 12 i 75a. Ines, nie tylko u Ciebie w szkole są takie dziewczyny -u mnie z niektórymi jest to samo, ale jak chcą niech noszą nie moja wysłania: 2005-09-06, 16:04Co do rozmiaru jaki powinnaś mieć to z keya chyba raczej 65aa Zapisane Forum Zwierzaki Golden_Tina Zapisane Tak, rozumiem to tylko dla mnie ejst to smieszne i tamta miala chyba normalny stanik a czyms wypchany (wata chusteczki??) nie wiem czym, ale to byl zwykly stanik! Zapisane Może nagle jej piersi odstrzeliły :: Skąd możemy wiedzieć :: Zapisane ...Bez wysiłku siądź na tyłku i wyluzuj się motylku... (:"Każdy z was jest łodzią, w którejMoże się z potopem mierzyć, Cało wyjść z burzowej chmury,Musi tylko w to uwierzyć!" Może i był zwykły.... ale może miał takie...yyy.. torebki( - nie wiem jak to nazwać) gdzie po prostu można wsunąć te specjalne gąbki (??) czy coś... jak widać, po mojej orientacji w tym słownictwie czegoś takiego nie uzywam Zapisane Never give up hope,if someone burst your bubblemix up some more soap. Jaśka Kiedy zaczęły¶cie nosic stanik? 11/12 lat, jakoś tak Jaki nosicie rozmiar??eee 80C Ile macie lat?no 17 Co do stanikow nosze tylko usztywniane ale nie push-up (bez gabek ) Zapisane Zapisane Never give up hope,if someone burst your bubblemix up some more soap. Forum Zwierzaki Al-Zahara;) Fatty a ja jestem młodsza o prawie 5 lat i mam rozmiar stanika... uwaga uwaga: 75 C czyli tyle co ty no i oczywiście jestem wielorybicą więc.... ehhh ale przynajmniej kumpele mi zazdroszczą bo na mnie się starsi kolesie gapią Zapisane Zapisane Madzia & Marszi & Irys W 4. klasie zaczęłam nosić do białych bluzek, a na początku 5. już tak 'na poważnie' . Rozmiar 75 B zdaje się.. Lat 13 Zapisane Eh...No więc ja mam 14 lat i nie noszę .Czasami tylko założy mi się w lato do jakiejś obcisłej bluzki bo bez stanika to obleśnie wygląda(wiadomo o czym mówię?)...Niach,niach...Mnie nic nie denerwuje tylko to,jak mi dziewczyny prawią kazania na temat Afrykanek które mają biust aż po kolana i żebym w końcu zaczęła nosić stanik... A to chyba moja sprawa,prawda? Jakby co, jestem płaska. U mnie na 17 dziewczyn w klasie tylko ja nie nosze stanika(2 klasa). Wszystkie już pozaczynały w wieku 11,12 lat... :: U mnie są dziewczyny płaskie i mniej, ale wszystkie bez wyjątku noszą...Tylko nie ja :: Kiedyś nosiłam-jak byłam młodsza i chciałam się poczuć dorosła, no nie wiem ile miałam lat...11,12...Jedyny problem jakiz tym mam to przebieranie się na wfie, chociaż nawet nie... Ale myślę,że jak będę miała jakieś 16 lat to już raczej będę nosić(jak mój biust sie wyrobi ) ...BTW-Jakby co to wysłuchałam już kazań koleżanek a nawet mamy i nosiłam stanil...Wytrzymałam 2 tygodnie nawet Zapisane Jaśka Zapisane Posluchajcie, mam jeden 065 i jest dobry, lecz jak po calym dniu wszkole zdjelam go to mialam czerwone w miejscy gdzie byl tzn. pod biustem trozke tak..., no wicie uciskal... myslalam ze mnie cisnie bo zaczynam dopiero nosic, ale chyba nie powinno byc czerwonego, jest za ciasny?? Zapisane Forum Zwierzaki Ja noszę tylko push-upy bo mam niekształtny biust. Nie wiem co w tym złego :? Zapisane Malka nie o to mi chodzilo ze zle, ok to rozumiem, ale po co nosic push upy na brak biustu ze tak powiem?? No i tej osoby akurat nie lubie... Zapisane A skąd wiesz w jakiej sytuacji jest ta dziewczyna? Może jej się nie podoba jej biust? Może chce jakoś bardziej zaakceptować siebie? Ja od początku nosiłam push upy i jakoś nikt mi nie wpierał że mam sztuczne cycki :? Poza tym push upy są o wiele wygodniejsze. Zapisane Jestem tolerancyjna, ale akurat ta dziewczyna mnie wkurza i jej nie lubie, o w zeszlym roku smiala sie z tych co juz nosily stanik, wiec co, nie czyń drugiemu co tobie nie mile wiec ja jej czynie to, i tak nie powiem jej tego w twarz! Zapisane Bigielka To, że Ciebie wkurza nieznaczy chyba, że nie może nosić Push-upa ?? Zapisane Zapisane Madzia & Marszi & Irys Forum Zwierzaki Ja mam dużo staników, mama kupiła mi 2 ostatnio... różowe z pokemonem Ale seryjnie wkurzało mnie jak moje koleżanki, 11/12 lat, chude i płaskie jak deska nosiły staniki... Ja zeczęłam nosić jakies 1,5 roku temu, kiedys nosilam jak byla potrzeba [ale top miałam]. Zapisane Ines widocznie Twoj stanik jest za ciasny pod biustem. Nie kupuj 065 tylko 070. Zapisane z jakiś rok temu?? Przedtem nosiłam takie zakładane.... U mnie tak nie ma, nie zakładają tak dla "bajeru", że maja na sobie stanik. Teraz większość już potzrebuje. A reszta nie nosi bo nie potzrebuje. Zapisane No może nosic, bo to ze mi sie nie podoba, ale osobiscie nosze teraz kiedy juz widze ze raczej powinnam... czuję taką potrzebę, jak biegam, skacze itp... No, ale dzisiaj zauważylam jeszcze cos jak się przyjrzlam, to nie wyglądało (u tej co ma albo push up albo wypchane) na push up... to byl zwykly stanik, bez usztywnianych miseczek... Czyli wypchany, albo nagle jej urosl biust... Zapisane Apiska Ejh ja już nosze od 6 kl podstawówki i dupa, dalej małe są Moze jakieś 75B, ale takie małe B Zapisane joanka Ja noszę stanik od 5 kl. szkoły podstawowej. Muszę przyznać, że nie byłam jedną z pierwszych, które zaczęły go nosić. Obecnie mam 16 lat i rozmiar 70B. Odkąd noszę stanik zawsze miałam 70 pod biustem (no, może na początku 68...), jedynie rozmiar zmienił się przez lata. A co do Ines: skoro masz 60 pod biustem, to czemu nosisz 065, a nie 060?? A na dodatek 065 jeszcze Cię ciśnie?? No to chyba się dziewczyno źle zmierzyłaś... (za nisko). I nie przejmuj się koleżankami, które wypychają biusty. Jak im naturalne wyrosną, to przestaną to robic i równocześnie denerwować Ciebie, więc szkoda sobie nerwy psuć. Zapisane Zapisane Forum Zwierzaki ssgosiass Zapisane kasja Do jakiego wieku można brać udział w tej dyskusji???? Zapisane
Co myślisz o dziewczynach, które chodzą po mieście bez stanika? Wyobraź sobie, że idziesz sobie po mieście, a z naprzeciwka idzie dziewczyna, która ma koszulkę, a pod spodem nie ma stanika (to widać), a ma miseczkę "B". Co o niej myślisz? Dlaczego? Z góry dzięki ;] No ja, jakbym taką widziała, to bym stwierdziła, że coś jej
Do mamy nastolatki dzwoni nauczyciel. Kobieta pracuje na ostrym dyżurze i nie nosi przy sobie telefonu komórkowego. Nagle słychać wezwanie do recepcji szpitala. Nauczyciel dzwoni do rodziców: „Witam, Państwa córka brała udział w pewnym incydencie. Proszę o przybycie do szkoły.” Matka: „Czy moje dziecko jest ranne albo chore? Czy mogę przyjechać za dwie godziny, gdy skończę zmianę w pracy?” Nauczyciel: „Córka pobiła innego ucznia. Próbowaliśmy dodzwonić się do Pani przez 45 minut. Sprawa jest poważna, proszę przyjechać.” Matka pojechała do szkoły. W gabinecie dyrektora spotkała swoje dziecko, nauczyciela, ucznia, jego rodziców i dyrektora. Ten ostatni podziękował za przybycie. Matka: „Tak, miałam bardzo dużo pracy. Ostanie godziny spędziłam z 7-latkiem, musiałam założyć mu 40 szwów. Maluch był pobity przez matkę metalową chochlą, a później musiałam odpowiedzieć na pytania policji. Przepraszam bardzo za kłopot i spóźnienie.” Okazało się, że córka pielęgniarki uderzyła w twarz kolegę, który strzelił jej z biustonosza. Matka: „Ah, rozumiem. Chcecie się dowiedzieć, czy mam zamiar oskarżyć tego chłopaka, tak?” Wszyscy się zdenerwowali, gdy mama wspomniała o napaści seksualnej. Zaczęli nagle mówić na raz. Nauczyciel: „Nie sądzę, aby to było coś poważnego. Nie należy tutaj przesadzać.” Matka chłopca zaczęła płakać. Poproszono dziewczynę, aby wyjaśniła, co tak naprawdę się stało. Córka powiedziała: „No Jacek strzelał mi z biustonosza. Poprosiłam, aby przestał. Nie zrobił tego, więc powiedziałam wychowawcy. On kazał mi to zignorować. Jacek niestety zrobił to znów i do tego rozpiął mi stanik. Odwróciłam się więc i uderzyłam go. W końcu przestał.” Matka uczennicy odwróciła się do nauczyciela i zapytała: „Pan na to pozwolił? Dlaczego Pan go nie powstrzymał? Może niech pan tu podejdzie i pozwoli się złapać za przód spodni.” Nauczyciel: „Słucham? W życiu!” Matka: „Wydaje się to nieodpowiednie? Dlaczego nie podejdzie pan do tej nauczycielki i nie strzeli jej pan z biustonosza? Niech pan zobaczy, jaka to będzie dla niej zabawa. Albo nie… Niech pan to zrobi mamie tego chłopca. Albo mnie. Myśli pan, że tylko dlatego, że to dzieci to jest to zabawne?” Inny belfer: „Z całym szacunkiem, ale pani córka uderzyła tego chłopaka.” Matka: „Nie, ona broniła się przed atakiem seksualnym. Spójrzcie tylko na nich, Jacek jest sporo wyższy od Kasi i dwa razy większy. Ile razy ona miała pozwolić na to, aby ją dotykał? Jeśli osoba, która jest w klasie po to, aby pomóc i wspierać nie może tego zapewnić, to co miała zrobić moja córka? Jacek tak mocno pociągnął za biustonosz, że go rozpiął.” Mama chłopca płakała, a tata wyglądał na wkurzonego i zawstydzonego. Nauczyciel patrzył w podłogę. Matka Kasi spojrzała na dyrektora. Mama dziewczyny: „Zabieram Kasię do domu. Myślę, że chłopak już nauczył się, co wolno a czego nie. Mam także nadzieję, że coś takiego się nie powtórzy. Nie chodzi tylko o moją córkę, ale o wszystkie inne uczennice. Nie powinniście w ogóle dopuścić do takiej sytuacji. Nie wyobrażam sobie, że na coś takiego w ogóle nauczyciel pozwolił. Wiek tutaj nie ma nic do rzeczy. Zgłoszę to, jeśli znów do tego dojdzie. I Ty mój drogi chłopcze będziesz aresztowany za napaść na tle seksualnym. Rozumiesz mnie?” Wiek nie ma znaczenia! Jeśli ktoś Cię nęka, nigdy tego nie lekceważ!
Nikt nie przygotował mnie do wychowywania córki jako samotnej matki i prowadzenia własnego, wyzwolonego życia seksualnego. Moja córka nie doświadczyła matki, która ratuje się do małżeństwa, która uprawia seks tylko w zaangażowanym, monogamicznym związku, która zawsze podejmuje odpowiedzialne decyzje, jeśli chodzi o randki.
ludzie Choć staniki to temat wyjątkowo mi bliski, o Ewie Michalak, której firma ma siedzibę w Łodzi, po raz pierwszy przeczytałam w … „The New York Times”. W grudniu w najsłynniejszym amerykańskim dzienniku pojawił się tekst Amandy Cormier „Najlepsze staniki są najprawdopodobniej w Polsce” („Best bras might be in Poland”). Wśród licznych polskich marek bieliźnianych padła nazwa Ewa Michalak. Dziennikarka „The New York Times” napisała, że Polka robi najprawdopodobniej najlepiej skrojone staniki na świecie. I jest w stanie ubrać każdy biust. To poważna deklaracja. Marka Ewa Michalak jest na rynku od 2008 roku. Jest rozpoznawalna na całym świecie, a robione przez panią sesje zdjęciowe wyznaczają nowy standard w dyskusji o tym, jakie ciała są „normalne”. Ale co było na początku? Na początku był chaos i staniki w rozmiarze 75B (śmiech). A tak na serio, zanim założyłam własną firmę, pracowałam jako freelancerka – konstruktorka i projektantka. Na zasadzie zleceń tworzyłam kolekcje dla największych polskich marek bieliźnianych. Wtedy, na początku XXI wieku marka, która oferowała 9 rozmiarów, to był standard. Te, które miały 13 rozmiarów, to już było coś. No więc robiłam te staniki, walczyłam z wypaleniem zawodowym. Marzyłam, żeby moje projekty były podpisane moim nazwiskiem. W branży bieliźniarskiej byłam znana. Ale chciałam, żeby znały mnie też Materiały prasoweBył 2008 rok i w magazynie „Modna bielizna” przeczytałam tekst „Alfabet nie kończy się na D”. To był wywiad z dziewczynami, które założyły internetowe “Lobby biuściastych”, forum dla kobiet o dużych biustach. W tym wywiadzie dziewczyny mówiły o problemach z kupieniem stanika, gdy masz mały obwód, a duży biust. O tym, jak dyskryminowane są posiadaczki większego biustu. Weszłam na ich stronę zaciekawiona, ale nadal przekonana, że o stanikach wiem wszystko i nic nowego nie odkryję. To była pierwsza lekcja pokory. Bo okazało się, że te rozmiary, które robię, owszem, są potrzebne, ale nijak nie opisują całości społeczeństwa. Bo kobiety nosiły to cholerne 75B nie dlatego, że im pasowało, tylko dlatego, że taki rozmiar był najłatwiej dostępny. Ze zwykłej użytkowniczki forum szybko przerodziłam się w „aktywistkę”. Zaangażowałam się w organizację pierwszego "Zlotu biuściastych", który odbył się w Warszawie. Już wtedy, w “biuściastym świecie”, kobiety wiedziały, że projektuję i szyję. Nieśmiało pytały o możliwość przerobienia stanika czy uszycia czegoś na zamówienie. Na ten pierwszy zlot przyjechałam z Łodzi z paroma stanikami i maszyną do szycia. „Co mi szkodzi”, pomyślałam. Jechałam autem w staniku uszytym przez siebie, zgodnie ze wszystkimi przykazaniami z forum. Jej, jaki on był niewygodny! Pod biustem miałam 75 cm, ale wcisnęłam się w stanik 65, bo tak mi wyszło z kalkulatora na stronie. Strasznie się w tym staniku męczyłam, ruchy miałam ograniczone. No bo założenia były takie, że obwód nie ma się rozciągać, że stanik ma trzymać biust w ryzach, ma być stabilny. I to są dobre założenia. Ale przy przechodzeniu z teorii do praktyki, trzeba być troszkę elastycznym. Na pierwszym zlocie kobiety, które zamówiły u mnie staniki przez internet, podając swoje wymiary mierzone pod biustem i w biuście, zaczęły przymiarki. No i katastrofa. Bo stanik zrobiony na Anię pasuję na Agę, a Ania odchodzi z kwitkiem. „Gdzie jest błąd? Co robię nie tak?” Długo główkowałam. Aż w końcu zaczęłam się zastanawiać, czy ja dobrze mierzę te kobiety? Bo biust ma taką “konsystencję”, jaką ma. I nawet ten najbardziej jędrny, jak jest duży, to bez biustonosza opada. Więc jak wymierzyć wymiar w biuście, gdy kobieta zdejmie biustonosz i jej piersi są tak duże, że lądują w okolicach talii? I wtedy przyszedł mi do głowy pomysł, że do mierzenia trzeba piersi “oderwać” od klatki piersiowej. Czyli się schylić, tak żeby plecy były równolegle do podłogi. Biust będzie zwisał swobodnie i wtedy można zmierzyć jego realny obwód. Bingo! Staniki zaczęły pasować na osobę, dla której były szyte. Zamówienia spływały. A lobbystki, jak to lobbystki, dalej wywierały presję (śmiech). Tym razem, że zamiast rzeczy robionych na zamówienie, wysyłania obwodów, chcą mieć normalne kolekcje, dostępne w sklepach. Moje staniki były ich zdaniem lepsze, niż brytyjskie, które wtedy uchodziły za złoty standard w świecie "dużobiuściastych". Założyłam firmę. Zatrudniłam ludzi, kupiłam maszyny. Reszta jest historią. Z mnóstwem wzlotów i upadków. Ale nigdy nie żałowałam tej decyzji. Moja firma powstała, jako odpowiedź na oczekiwania klientów. Nigdy nie miałam problemu ze sprzedażą. Nie inwestowałam w reklamę. Wystarczał i wystarcza marketing szeptany. Moje biustonosze można kupić w moim sklepie internetowym i w dobrych butikach na całym świecie, poza Chinami. Po tym artykule w “The New York Times” zasypała nas lawina zamówień. Ledwie wyrabiamy. Klientki, które zamawiają nasze kolekcje do butików w USA, mówią, że jest teraz moda na staniki od Ewy Michalak. Bardzo to miłe. Wszystko szyjemy w Polsce, w Łodzi, w naszej manufakturze. Więc uprzedzę pytania o cenę. Stanik Ewy Michalak kosztuje 200-400 zł, bo to ręczna robota, wyjątkowa konstrukcja i produkcja w pełni Archiwum prywatneMarek, które produkują bieliznę, są tysiące. Każda sieciówka szyje staniki. Co sprawia, że Ewa Michalak tak się wyróżnia na tle konkurencji? Bo w sieciówce, nawet takiej bieliźnianej, która się chwali, że jest inkluzywna i ciałopozytywna, jest 30 rozmiarów. A u mnie jest 300. Oni sprzedają produkt, do którego klient ma się dopasować. A ja mam produkt, który dopasowuje się do klienta. Mam biustonosze od rozmiaru 60 do 140 i miski od AA do P! A jeśli przychodzi do mnie kobieta i jakimś cudem nie mam dla niej bielizny, nie mam jej rozmiaru, to go dla niej tworzę. Za te same pieniądze co „stanik z półki”. Dlaczego? Bo jeśli klientka poświęca mi czas na przymiarkę, to ja korzystam z niej, jako modelki i tworzę produkt, który potem sprzedam też innym kobietom. Więc dlaczego miałaby płacić więcej? Jasne, że sobie dodaję pracy. Bo bywa, że to trwa kilka miesięcy. Potrzebne są przymiarki, szycie. Ale jak jest zrobione, to mogę pochwalić się kolejnym modelem. I kolejną zadowoloną kobietą. Bo prawo do noszenia dobrze dopasowanej bielizny nie powinno być zarezerwowane tylko dla kobiet z przedziału 70-85 cm pod biustem i miseczkami od A do E. No ale finansowo to chyba nie jest najlepsza strategia. Gdyby była, w Triumphie też mieliby 300 rozmiarów... I dlatego tak się cieszę, że prowadzę manufakturę, a nie korporację. Przez pierwsze trzy lata istnienia firmy nie przyniosłam do domu ani złotówki. Utrzymywał nas mąż, który pracował na etacie. A ja każdy grosz wydawałam na pensje dla pracowników, opłacenie faktur i lepsze maszyny. Ale teraz to inna bajka. Nie mam żadnych kredytów czy długów. Zatrudniam 25 osób i nie narzekam. Te początki faktycznie nie były różowe. Wychodziłam do pracy o 5 rano, wracałam o 23 albo następnego dnia. Ileż to razy trzeba było pruć i szyć od nowa całą kolekcję, bo coś poszło nie tak albo zwyczajnie mi się nie podobało? Albo, gdy już gotowy, dopieszczony projekt niosłam do krojczych, żeby ruszali z produkcją, a tam się okazywało, że mamy dwa metry materiału, bo resztę zużyłam na prototypy. „To dokupmy”, mówiłam, nie widząc problemu. A problem był, bo materiał w międzyczasie wyszedł z produkcji. Więc trzeba było zaczynać od początku, bo każdy projekt zaczynam właśnie od materiału. No w korporacji by takie rzeczy nie przeszły. Albo jakbym miała inwestora – biznesmena, który liczy pieniądze i wszystko w tabelkach musi się zgadzać. Własna firma to ogromna elastyczność i ogromna odpowiedzialność. Nie zamieniłabym tego na nic innego. Ale też pracują ze mną wyjątkowi ludzie. Zatrudniam krawcowe, nie szwaczki. Kobiety, które potrafią szyć, robią to z pasją i nie dziwią się, że w ciągu dnia szyją 20 zupełnie różnych staników, zamiast metodą “taśmy” powtarzać te same elementy codziennie. Ludzie, którzy ze mną pracują, potrafią wytrzymać moje specyficzne tempo. Czyli jakie? Takie, które zakłada, że kolekcja powstaje na tydzień przed sesją zdjęciową (śmiech). I pierwsze dni to jest knot za knotem i staniki, które pretendują do tytułu najbrzydszego w historii. A potem jest przełom, górka i praca na totalnym haju. Niestety, ja najlepiej funkcjonuję, gdy dedlajn zagląda w Materiały prasowe A mężczyźni po firmie się kręcą? Kręcą. Mamy trzech „rodzynków”, którzy pracują w krojowni. W tym mój mąż – prezes firmy. Jednak są takie momenty, że panowie nie łażą po innych działach, bo ja biegam w samym staniku. To ten początkowy etap pracy nad nowym modelem. Wówczas nowe konstrukcje testuję na swoim biuście. I jak coś jest nie tak, proszę współpracowniczki o pomoc. Zbiera się stanikowe konsylium i radzimy, co zrobić, żeby było idealnie. A jeszcze gorzej jest, jak robię majtki. Jak ja nie lubię tego momentu konstruowania majtek! To jest droga przez mękę. Bo moje majtki nie mogą rolować się pod brzuchem, nie mogą się przesuwać w czasie chodzenia, mają być ładne, fajne. A jak to sprawdzić? Nosząc je! Więc maszeruję w samych majtkach po firmie, żeby sprawdzić, czy wszystko gra. Nasza firma to specyficzne miejsce (śmiech). I od czasu do czasu zaglądają tu kobiety na brafitting. Tak. Nadal można się do mnie umówić na dopasowanie bielizny, w miejscu, gdzie ona powstaje. Przyjeżdżają kobiety z całego świata. Na spotkanie lepiej umówić się zawczasu, żeby mieć pewność, że będę na miejscu. A jeśli ktoś przyjechać nie może, na stronie jest filmik instruktażowy, jak się zmierzyć i kalkulator, do którego wpisujemy wyniki pomiarów i poznajemy swój rozmiar. I choć internet sprawił, że stajemy się marką globalną, lubię pracę w przymierzalniach, bo widzę, czego kobiety potrzebują. I najczęściej mogę im to dać od Materiały prasoweCo zatem daje dobrze dobrany biustonosz? Przede wszystkim pozwala na dużo większą ruchomość. Przykład – biegniesz do autobusu i nie musisz trzymać biustu, bo robi to stanik. Nie czujesz dyskomfortu. Nic nie boli, nie pije, nie ciśnie. Ciuchy układają się lepiej. Sylwetka jest lżejsza i szczuplejsza. Przykład. Przychodzi do mnie kobieta słusznych rozmiarów, z dużym brzuchem i biustem. Zakłada dobrze dobrany stanik i pach, ma talię. A przecież nie schudła w kwadrans. Biust powędrował wyżej, zrobił się odstęp między brzuchem a szczytem piersi i już, jest talia. No i najważniejsze, przy bardzo dużym biuście dobry stanik to ulga dla kręgosłupa. Dużobiuściaste kobiety wiedzą, o czym mówię. Dobry stanik nie jest remedium na wszystko, ale sprawia, że życie jest trochę łatwiejsze. Wie pani, gdy moja firma startowała, byłam straszną neofitką. Chciałam tę dobrą nowinę brafittingu głosić każdej kobiecie. Bywało, że zatrzymywałam kobiety na ulicy czy w galerii handlowej, żeby im powiedzieć, że mogłyby mieć lepszy stanik. No wariatka jakaś. Raz w galerii zahaczyłam kobietę w przymierzalni. Ona coś mierzyła, ja coś mierzyłam. Wyszła, żeby sie przejrzeć w dużym lustrze i zaczęła biadolić, że sukienka źle leży. A to nie sukienka była zła, tylko cycki miała w pasie! Więc jej mówię, że przepraszam bardzo, ale sukienka jest dobra, tylko stanik trzeba zmienić. Cyk, daję jej wizytówkę. Nie zdążyłam dojechać do firmy, już tam na mnie czekała. Ale są kobiety, które tej zmiany nie potrzebują i koniec. I ja się nauczyłam, że jak przychodzi klientka i z góry widać, że jest nastawiona na nie, to nie będę jej nawracać, namawiać. Bardzo rzadko, ale zdarza się, że ktoś wyjdzie bez stanika. Bo dobrze się czuje w tym, który ma, a mi nic do tego. Nie mogę na siłę ulepszać jej życia, postawy, figury i garderoby. Bo moją rolą nie jest podważanie decyzji innych ludzi. Ale też musiałam się tego Horne w biustonoszu Ewy jak branża mody uczy się ciałopozytywności. Tego akurat można się uczyć od Pani. Sesje marki Ewa Michalak to festiwal inkluzywności. Kobiety w różnym wieku, w różnych rozmiarach, o różnych typach sylwetki. Dobry chwyt marketingowy. To nie chwyt marketingowy. No bo ja szyję bieliznę na te różne figury, w różnych rozmiarach. Jakbym robiła tylko to osławione 75B i głosiła, że jestem ciałopozytywna, to byłby chwyt. A to jest po prostu prezentowanie produktu tak, jak chciałaby go zobaczyć potencjalna klientka. Bo skoro kupuje stanik 85 HH to, co jej po zdjęciu modelki w rozmiarze 65 C? Dla mnie bardzo bardzo ważne jest, żeby pokazywać moje projekty w różnych rozmiarach. Noszę rozmiar 42-44 i jak kupuję sukienkę, to chcę wiedzieć, jak się prezentuje na modelce podobnej do mnie, a nie na szczuplutkiej osiemnastolatce. I już. Ruch ciałopozytywności wziął się z ogromnego wk$$nia. Inaczej się tego nie da nazwać. Wk$$$nia, że w sklepach są ciuchy na szczupłe i bardzo szczupłe kobiety, a na średnie, grube i bardzo grube już nie ma. I jeszcze ta nagonka na kobiety o większych rozmiarach, które mają czelność się pokazać na ulicy czy Instagramie, to już w ogóle doprowadza mnie do szału. Bo każda z nas ma prawo się pokazać. Ja, Tess Holiday i supermodelka nosząca rozmiar 34. Nie chcesz patrzeć? Nie patrz! To, że jest zdjęcie w internecie, które ci się nie podoba, nie oznacza, że musisz od razu się wypowiadać. Coś czuje, że miewa pani styczność z hejtem. Miewam. Ale natychmiast reaguję. I wszelkie komentarze, które uważam za niestosowane, usuwam lub blokuję. Nie pozwalam, żeby ktoś krytykował moje modelki. Możesz skrytykować moją bieliznę, moje projekty, czy są dobrze dobrane do figury, a nawet — czy projekt ci się podoba, ale od moich modelek trzymaj się z daleka. Moja modelka to kobieta, która pracuje. Wykonuje cholernie ciężką pracę. I na dodatek, jest moją klientką. Bo kobiety, które widzisz na sesjach, wzięły się z moich przymierzalni, a nie z agencji modelek. Szukam nie tylko kobiet o różnorodnych sylwetkach, ale też charyzmatycznych, z ciekawą historią. I koniecznie w różnym wieku. Bo bielizna to nie jest ubranie zarezerwowane wyłącznie dla dwudziestolatek. Towarzyszy nam od okresu dojrzewania, aż do Materiały prasoweMało tego, czasem na zdjęciach widać również panią. Mało się fotografuję, ale czasem sama staję przed obiektywem i pokazuje staniki na sobie. Bo uważam, że pokazanie własnego produktu na sobie jest świetną rzeczą, buduje zaufanie do marki. Marka ma wtedy i twarz, i ciało. I zanim pani zapyta, nie nie noszę już rozmiaru 75B, choć zaczynałam od niego, jak chyba każda kobieta w moim wieku (śmiech).Źródło: Archiwum prywatneCzy oprócz własnych staników, nosi pani projekty innych firm? Nie. Ale moja córka czasem nas zdradza, bo lubi biustonosze typu minimizer. I nie wydziedziczyłam jej za to (śmiech). Więc czasem nosi moje projekty, czasem jak chodzimy razem po sklepach i mówi: “Chciałabym sobie kupić jakiś biustonosz. Nie będzie ci przykro?” zawsze mówię: “Nie, nie będzie. Kupuj”. Więc idziemy do sieciówki. Bierze naręcze staników. Po 45 minutach wychodzi z pustymi rękami. “Wiedziałaś, że tak będzie?” pyta. Wiedziałam. “To, czemu mnie nie ostrzegłaś! Pozwoliłaś, żebym traciła czas!” “Chciałaś sprawdzić, to sprawdziłaś. Przecież jakbym ci powiedziała, że nie będą pasować, to i tak byś mi nie uwierzyła”, tłumaczę jej. Wbrew pozorom posiadanie mamy, która jest stanikowym guru, nie jest takie fajne, gdy jesteś nastolatką. A gdyby ta mama ze swojej małej firmy zrobiła stanikowe imperium? O nie. Nie, nie, nie. Myślę, że takie duże marki sprawiają, że tracisz indywidualność. Nie chcę. Nie, nie, nie. Ile razy to “nie” powtórzyłam? Strasznie dużo. Ale absolutnie wykluczone. Chcę, żeby firma się rozwijała, ale nie do monstrualnych rozmiarów. Nie mam innych pasji niż staniki. No może ogródek. Lubię sobie pogrzebać w ziemi. Ale firmy nie zostawię. Moją pasją jest robienie staników. Patrzenie, jak kobiety wychodzą ode mnie wyprostowane, uśmiechnięte i zadowolone ze swojego ciała.
Rozwój osobisty: Córka symbolizuje także młodość i rozwój. Sen o córce może wskazywać na dążenie do rozwoju osobistego, nowych doświadczeń i odkrywania własnej tożsamości. Może to być sygnał, że śniąca osoba jest w okresie poszukiwania i rozwoju, albo że pragnie odnowienia i odświeżenia pewnych aspektów swojego życia.
"Mam 40 lat, moja córka 21. Urodziłam ją bardzo młodo, zaszłam w ciążę praktycznie z przypadkowym chłopakiem. Był ratownikiem nad jeziorem, gdzie jeździłam na wakacje. Gdybym mogła usunąć ciążę, to bym to zrobiła. Ale prawo było przeciwko mnie, a ja nie miałam pojęcia, gdzie szukać pomocy. Moi rodzice praktycznie wyrzucili mnie z domu, matka stwierdziła, że „jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”. Przygarnęli mnie moi teściowie. Był szybki ślub, zamieszkałam w najgorszej dzielnicy mojego miasta. Dwa pokoje z kuchnią, zagrzybione, w starej kamienicy. W jednym ja z mężem, potem z córką i jego siostrą, w drugim teściowie. Teściowie byli dobrymi ludźmi, ale ja nie chciałam tak żyć. Mąż znikał z kolegami, często pił, tam to było normalne. Ten okres wspominam jako straszny. Obiecałam sobie, że moja córka nie będzie tak żyła. Pracowałam ile sił, dziecko było w żłobku, przedszkolu, popołudniami z teściową. Rozwiodłam się z mężem, udało mi się wywalczyć mieszkanie od miasta. Moja córka miała wszystko, sobie odmawiałam, żeby nie czuła się gorsza. Ubrania, wyjazdy na wakacje, gadżety. Wydawało mi się, że mamy dobry kontakt ze sobą. Dziś ona studiuje, chce, aby miała dobrą przyszłość. Przynajmniej chciałam, do niedawna. Trzy lata temu poznałam Tomka, jest ode mnie pięć lat młodszy. Fajnie nam było razem, on mieszkał na stancji. Po roku wprowadził się do naszego mieszkania. Pytałam córkę, czy to dla niej OK, twierdziła, że nie ma problemu, ona i tak niebawem dom opuści. Ale bywały momenty, kiedy mówiłam jej, żeby nie chodziła po domu taka roznegliżowana, bo przy obcym facecie nie wypada. Widziałam też czasami, jak Tomek na nią patrzył, ale kiedy zwracałam mu uwagę, śmiał się, że to przecież tylko „dziecko”. To nie jest dziecko, to młoda kobieta, znacznie bardziej ode mnie atrakcyjna. Ale to były jakieś sporadyczne wydarzenia, nie sądziłam, że może być problem. Pracuję na zmiany, nieważne gdzie, nie chcę, by ktoś wiedział, że chodzi o mnie. Miesiąc temu wyszłam na „nockę” do pracy. Około godziny 22 poczułam się fatalnie, bałam się, że to może covid. Zadzwoniłam do szefowej, powiedziałam, że lepiej jak zniknę, bo zamkną jej potem firmę. Kolega mnie zmienił, pojechałam do domu. Weszłam do środka i usłyszałam śmiech z naszej sypialni. Okazało się, że moja córka baraszkuje z Tomkiem w łóżku. Szok, niedowierzanie, żal, tego nie da się opisać. Ona wyszła nago i zniknęła w swoim pokoju. Wpadłam w szał, wyrzuciłam jego rzeczy z szafy i kazałam mu się wynosić. Nie miałam siły zmieniać pościeli, brzydziłam się własnego łóżka, wzięłam proszki, położyłam się na kanapie w salonie. Rano córka jakby nigdy nic robiła sobie płatki. Na moje pytanie, jak mogła, odparła, że to nie był pierwszy raz i to moja wina, bo sama podsunęłam jej atrakcyjnego faceta pod nos. To czemu miała nie skorzystać? Zamurowało mnie dosłownie. Nie mogę na nią patrzeć, nie wiem, co mam zrobić. Jest na moim utrzymaniu, bo dalej się uczy, ale najchętniej ją też wyrzuciłabym z domu. Z drugiej strony, to przecież moje jedyne dziecko. Jestem zrozpaczona. Dwie najbliższe osoby wyrządziły mi taką krzywdę. Nie wiem, jak mam dalej żyć?" Czytelniczka
Nie powiem, że nie wywiązywałem się z roli ojca, doskonale sobie z tym radziłem, ale moja teściowa ciągle prowokowała mnie do skandali i próbowała oddzielić od syna. Przy tym wszystkim poczułem, jak bardzo się z żoną od siebie oddaliliśmy. Nie było już między nami miłości ani romantyzmu.
Dyrektor: “Oj nie przesadzajmy”. Nauczycielka: “Pani chyba nie do końca rozumie o co nam chodzi.” Matka chłopca zaczęła płakać. Zwróciłam się do mojej córki, aby dowiedzieć się, co tak naprawdę się stało. Córka: “Ciągle łapał za mój stanik. Grzecznie go prosiłam aby przestał, ale tego nie zrobił, więc zgłosiłam to do nauczycielki, która kazała mi to zignorować. Ale potem zrobił to jeszcze raz i tym razem rozpiął mi stanik, nie wytrzymałam i go uderzyłam. Dopiero po tym dał sobie spokój. ” Zwróciłam się do nauczycielki. Ja: “I tak po prostu Pani na to mu pozwoliła? Dlaczego Pani go jakoś nie powstrzymała? A może tak podejdę teraz do Pana dyrektora i złapie go za krocze? Co Wy wtedy na to?”. Dyrektor: “Co takiego?!” Ja: “Och i Panu wydaje się, że to wszystko jest na miejscu? Może Pan teraz pójdzie pociągnąć za biustonosz Panią nauczycielkę? Zobaczymy, jakie to będzie dla niej zabawne. Albo za biustonosz mamy tego chłopca? Albo mój? Mojej córki? Myśli Pan, że tylko dlatego, że oboje są dziećmi, to wszystko jest w porządku?” Dyrektor: “Z całym szacunkiem, ale Pani córka pobiła ucznia!” Ja: Grubo się Pan myli. Moja córka broniła się przed molestowaniem seksualnym. Proszę na nich spojrzeć, on jest dwa razy większy od niej. Ile razy powinna była mu pozwolić się dotykać? Jeśli nauczyciel, który powinien pomagać i zapewnić bezpieczeństwo w klasie, nawet nie próbował zareagować, to co innego moja córka powinna zrobić? Dać się obmacywać? A może jeszcze dać się rozebrać do naga?” Mama chłopca wciąż płakała a jego tata wyglądał jakby wpadł w złość i zakłopotanie. Nauczyciel nawet bał się nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. Spojrzałam na dyrektora. Ja: “Zabieram moją córkę do domu. A to co się stało, myślę, że da Ci porządna lekcję młody chłopcze, jak powinno się traktować dziewczyny. I mam nadzieję, że nic podobnego nie będzie miało już miejsca nie tylko z moją córką, ale także każdą inną dziewczyną w tej szkole. Dlaczego pan dyrektor nie chce pociągnąć za stanik którejś z nas? Czy wiek ma jakieś znaczenie w tej kwestii? Nie sądzę! Jeśli jeszcze raz coś takiego się wydarzy, zgłoszę tę sprawę odpowiednim służbom, a Ty drogi chłopcze dotknij jeszcze raz moją córkę a oskarżę Cie o molestowanie. Czy wszyscy się zrozumieliśmy??!” Byłam strasznie wściekła, zabrałam rzeczy mojej córki i razem wyszliśmy ze szkoły. Córkę przepisałam do innego klasy, z dala od tego chłopca i nauczycielki. To straszne, że szkoła potrafi ignorować fakt, że młoda kobieta się broni. Może i przemoc nie była dobrym rozwiązaniem, ale jeśli nikt nie był w stanie jej pomóc, nie miała innego wyjścia…" Źródło:
. 394 447 410 119 135 7 150 118
moja córka nie nosi stanika