21 lutego 2022, 21:51. fot. Przemyslaw Swiderski/ Polska Press. Premier Mateusz Morawiecki wprowadził trzeci stopień alarmowy CRP (CHARLIE–CRP) na terytorium całego kraju. Ostrzeżenie zostało wprowadzone w celu przeciwdziałania zagrożeniom w cyberprzestrzeni. Dotychczas obowiązywał pierwszy stopień alarmowy (ALFA–CRP).

2 marca 2022, 13:24. 1 min czytania 42 proc. firm w Polsce uważa, że wojna w Ukrainie jest zagrożeniem dla prowadzonej przez nich działalności. Co trzecia firma natomiast już teraz odczuwa braki w dostępności produktów. Polskie firmy obawiają się skutków ataku Rosji na Ukrainę. | Foto: Jakub Kamiński / East News "Obawy odczuwane są bez względu na wielkość firm, chociaż więcej niepokoju jest wśród firm mikro (46 proc.) niż w dużych przedsiębiorstwach (28 proc.)" – czytamy w analizie Polskiego Instytutu Ekonomicznego i Banku Gospodarstwa Krajowego. W jakim stopniu wojna Rosja - Ukraina może zagrozić prowadzonej przez Państwa firmę działalności? | PIE Wojna przekłada się też na dużą niepewność przedsiębiorstw co do sytuacji gospodarczej. 3/4 firm uważa, że jest to silnie oddziałująca bariera dla prowadzenia biznesu w dzisiejszych czasach. Które firmy mają największe kłopoty? – Najbardziej niepewne sytuacji gospodarczej są firmy budowlane (84 proc.), transportowe (74 proc.) i usługowe (73 proc.) – mówi Katarzyna Dębkowska z PIE. Czytaj także w BUSINESS INSIDER "Niepokoje branży transportowej, logistycznej i budowlanej mogą mieć związek z utratą pracowników, których znaczną cześć stanowią obywatele Ukrainy" – można przeczytać w analizie. | PIE Na niedostępność produktów wskazuje co trzecie przedsiębiorstwo, w szczególności widzą to firmy budowlane (52 proc.) oraz handlowe (41 proc.).

Podkreślił przy tym, że Zachód wywiera na Białoruś ogromną presję. Mińsk grozi wojną. Łatuszka: to tylko słowa. O skomentowanie ostrych deklaracji Murawiejki "Fakt" poprosił Pawła Część z nas poważnie obawia się, że oto grozi nam rosyjski atak, Zachód nam nie pomoże, a gwarancje bezpieczeństwa wynikające z naszego członkostwa w NATO są nic niewarte. To jednak narracja korzystna dla Rosji. Rosjanie mogą pozwolić sobie na prowokacje: incydenty w przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, naruszenia granicy albo wywoływanie zamieszek zamieszkałych przez rosyjską mniejszość w miastach na przykład Estonii. Ale wszyscy poważni eksperci rozumieją, że Rosja na wojnę z Zachodem nie pójdzie. Ulokowane w Polsce firmy należące do obcego kapitału tudzież polskie firmy to ważni dostawcy biznesu z Zachodu. Wystarczy wspomnieć, że Niemcy mają dziś (o czym chyba nie pamiętają niemieccy politycy), trzykrotnie wyższe obroty handlowe z Polską niż z Rosją (odpowiednio 120 i 40 mld euro). Polska jest dziś już w pełni wprzęgnięta w krwioobieg zachodniej gospodarki. Jak silna jest rosyjska armia? W wojnie z NATO nie miałaby szans [ANALIZA] Postawa Niemiec, które niezmiennie nie są w stanie dokonać korekty swojej polityki w stosunku do Rosji, powoduje deja vu. Ilekroć bowiem w historii ma miejsce jakieś wzajemne zrozumienie Moskwy i Berlina, w Polsce odbierane jest jako tej historii powtórka. To, że Niemcy powyższego nie rozumieją i wydają się ślepe na agresywny rosyjski rewanżyzm świadczy o tym, że nasz zachodni sąsiad ma wyjątkowo małe pokłady otwartości na polską wrażliwość. Reszta tekstu pod materiałem wideo. Opcje Nie zmienia to faktu, że nawiązania do września 1939 r. i obawy przed nową "zdradą Zachodu" są nie tyle przesadne, co wręcz bezpodstawne. Część naszej opinii publicznej poważnie obawia się, że oto grozi nam rosyjski atak, Zachód nam nie pomoże, a gwarancje bezpieczeństwa wynikające z naszego członkostwa w NATO są nic niewarte. To jednak narracja korzystna dla Rosji. W jej interesie jest przekonanie Polaków, że nie możemy liczyć na Zachód i że wojna nam naprawdę grozi. Polska ma w polityce zagranicznej i bezpieczeństwa teoretycznie cztery możliwości: być częścią Zachodu; poddać się Rosji; nie wierząc w gwarancje bezpieczeństwa Zachodu, szukać trzeciej drogi i nowych sojuszy (np. z Chinami) co, biorąc pod uwagę, że żadnego sojuszu z Chinami nigdy nie stworzymy, oznacza poddanie się Rosji; nie wierząc w gwarancje bezpieczeństwa Zachodu, uwierzyć w to, że Polska sama zdoła obronić się przed Rosją, co tak samo jak w opcji trzeciej oznacza poddanie się Rosji. Mówiąc wprost: nie mamy alternatywy wobec zachodniego wektora polityki. To nie defetyzm. To realizm. Brak alternatywy jest oczywiście słabością w polityce zagranicznej. Słabość niekoniecznie jednak musi być przekleństwem — tym jest w naszym przypadku szukanie alternatyw, które nie istnieją i snucie szaleńczych wizji naszych słabych Sił Zbrojnych pokonujących mocarstwo nuklearne. Jurasz: Polska jako nowe Niemcy Zachodnie, czyli możliwe scenariusze rozwoju konfliktu Rosja-Ukraina [ANALIZA] Największym jednak przekleństwem jest uleganie histerii. Polsce ani wojna, ani "zdrada Zachodu" nie grozi. Z kilku podstawowych powodów. Zimna Wojna Po pierwsze, członkostwo Polski w NATO (ale też i Unii Europejskiej) jest wynikiem zwycięstwa Zachodu w Zimnej Wojnie. Historyczna klęska Sowietów jest, niezależnie od kilku późniejszych taktycznych zwycięstw Rosji, niezmiennie wydarzeniem kształtującym architekturę bezpieczeństwa europejskiego. Władimir Putin nie zdołał, a realistycznie na rzecz patrząc, nawet nie próbował odwrócić losów konfrontacji Zachodu z komunizmem. Rosja pod rządami Putina jest – owszem – silniejsza niż pod rządami Jelcyna, ale równocześnie Rosja Jelcyna pozostawała nadal drugim mocarstwem świata, a Rosja Putina jest już tylko cieniem Chin, a w wielu aspektach depczą jej po piętach takie państwa jak choćby Indie. Czym jest polska "amunicja o charakterze defensywnym" dla Ukrainy? Znamy szczegóły Gospodarczo Rosja to również cień Zachodu. Produkt Krajowy Brutto Rosji jest 10 razy mniejszy od PKB Chin i niemal 15 razy mniejszy od PKB Stanów Zjednoczonych, trzy razy mniejszy od PKB Japonii, 2,5 raza — Niemiec. Rosyjska gospodarka jest mniejsza od gospodarki Wielkiej Brytanii, Indii, Francji, Włoch, Kanady i Korei Południowej i znajduje się mniej więcej na poziomie gospodarki brazylijskiej. PKB oczywiście nie przekłada się wprost na siłę militarną i polityczną. Rosjanie w każdym z tych dwóch aspektów licytują wysoko, ale warto pamiętać, jakim potencjałem realnie dysponują. Jest to dostatecznie duży potencjał, by bić się z Zachodem o Ukrainę, ale na pewno niedostateczny, by iść z tym Zachodem na frontalne zwarcie. Tym samym niedostateczny, by chcieć podporządkować sobie Polskę. Rosja a NATO Po drugie wojna w Polsce nie grozi nam dlatego, że Rosja nie ma potencjału militarnego by pokonać NATO, a wojna z Polską oznacza wszak wojnę z NATO. Rosjanie mogą pozwolić sobie na prowokacje: incydenty w przestrzeni powietrznej państw bałtyckich, naruszenia granicy albo wywoływanie zamieszek zamieszkałych przez rosyjską mniejszość w miastach na przykład Estonii. Ale wszyscy poważni eksperci rozumieją, że Rosja na wojnę z Zachodem nie pójdzie. Wizyta szefa MSZ w USA. Zaplanowane spotkanie z sekretarzem stanu Blinkenem Można oczywiście obawiać się, czy Władimir Putin nie stracił kontaktu z rzeczywistością, jak to nieraz zdarza się samotnym 70-latkom z nadmiarem władzy, ale nic na to — w każdym razie w wypadku tego 70-latka — nie wskazuje. Pewnym ryzykiem jest fakt, że Rosja dysponuje znacznymi siłami o wysokim stopniu gotowości bojowej. Tyle że z kolei NATO, a przede wszystkim Stany Zjednoczone dla odmiany dysponują ogromnymi możliwościami zwiadu radioelektronicznego oraz satelitarnego i skryty przerzut znacznych rosyjskich sił w pobliże naszej granicy jest po prostu niemożliwy. Co więcej, zarówno w Polsce, jak i w państwach bałtyckich oraz Rumunii już teraz przecież stacjonują siły sojusznicze. Różnice z 1939 r. Po trzecie, analogie z 1939 r. są błędne z tego jeszcze powodu, że Polska — inaczej niż 80 lat temu — nie leży już pomiędzy Sowietami a Niemcami. Oczywiście niezmiennie graniczymy zarówno z Niemcami, jak i z Rosją, tyle że póki co Rosja nie zdołała jeszcze podporządkować sobie Ukrainy, a Niemcy z kolei — niezależnie od wszystkich zastrzeżeń, które można i wręcz należy w stosunku do nich mieć, są demokratycznym państwem Zachodu, a nie totalitarną dyktaturą. Nawet jeśli zaś przyjąć, że Niemcy dążą do dominacji w Europie i "zdradzają" Ukrainę (choć warto w tym miejscu pamiętać, że Ukraina nigdy żadnych gwarancji bezpieczeństwa od Niemiec nie dostawała i nie jest członkiem ani NATO ani UE) to te same Niemcy utrzymują przecież swój kontyngent wojskowy na Litwie w ramach sił NATO. Interesy Po czwarte, nie zdradza się państwa, w którym ma się i z którym robi się doskonałe interesy. Paradoksem polskiej debaty publicznej jest to, że najczęściej o "zdradzie Zachodu" mówią ci, którzy równie często mówią o pół-peryferyjnym statusie Polski. Co ciekawe narracja o pół-peryferyjnym statusie Polski, która kiedyś dominowała na lewej stronie debaty publicznej, dziś jest nie mniej obecna na prawej. Po obu przy tym stronach stronach opowieść o Polsce, która jest prowincją Zachodu jest oczywiście przesadna, ale z drugiej strony nie da się też ukryć, że Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, w których obcy kapitał do tego stopnia dominuje chociażby w bankowości, czy też handlu. Kluczowe — w kontekście bezpieczeństwa — jest jednak to, że ów obcy kapitał w Polsce pochodzi niemal wyłącznie z Zachodu, a nie Rosji czy też Chin. Nowy sojusz Wielkiej Brytanii, Polski i Ukrainy? BBC: rozmowy trwają Ulokowane w Polsce firmy należące do obcego kapitału tudzież polskie firmy to też ważni dostawcy biznesu z Zachodu — wystarczy wspomnieć, że Niemcy mają dziś (o czym chyba nie pamiętają niemieccy politycy) — trzykrotnie wyższe obroty handlowe z Polską niż z Rosją (odpowiednio 120 i 40 mld euro). Polska jest dziś już w pełni wprzęgnięta w krwioobieg zachodniej gospodarki. Nie można – na logikę – zakładać, że ów Zachód nas – ot tak bez powodu – porzuci. Nie porzuca się kraju, dzięki któremu robi się doskonałe interesy. Kapitulacja bez powodu Po piąte, nie za bardzo tak naprawdę wiadomo, co Zachód miałby w ogóle w ramach zdrady Polski uzyskać? Jeśli teoretycznie mielibyśmy wyobrazić sobie Joego Bidena, który oddaje Polskę Rosji, byłby to pierwszy przypadek w historii, w którym wielokrotnie silniejszy partner kapituluje w stosunku do wielokrotnie słabszego. Nic przy tym nie zyskując. Rosja przeciąga rozmowy z Zachodem. Kieruje "formalną prośbę", także do Polski Takim zyskiem mogłoby być na przykład stanięcie Rosji po stronie Zachodu przeciw Chinom. Ale to absolutna mrzonka. Cóż natomiast innego miałoby być owym afrodyzjakiem, który miałby nakazywać Zachodowi dobrowolną zgodę na odwrócenie losów Zimnej Wojny? Analogie do premiera Wielkiej Brytanii Nevilla Chamberlaina i do jego polityki appeasementu w ogóle nie biorą pod uwagę tego, że Wielka Brytania nie za bardzo miała jak z Niemcami walczyć. Rosjanie na samą myśl o twardych amerykańskich sankcjach wahają się nawet w sprawie Ukrainy. A nie Polski. Wahabicka bomba atomowa Szósty powód wiąże się z globalnym układem sił i siecią sojuszy Stanów Zjednoczonych. Jeśli wyobrazilibyśmy sobie scenariusz kapitulacji USA w sprawie Polski, to trzeba wybiec nieco w przyszłość i zastanowić się, jakie wnioski z takiej postawy Waszyngtonu wyciągnęłyby rządy Arabii Saudyjskiej (mierzące się z zagrożeniem ze strony Iranu, który jest bliski skonstruowania broni atomowej), Korei Południowej (niezmiennie znajdującej się na granicy wojny z dysponującą bronią nuklearną Koreą Północną) i wreszcie Japonii coraz bardziej obawiającej się będących nuklearnym mocarstwem Chin. Ukraina: coraz większy strach na Zachodzie, że dojdzie jednak do wojny [ANALIZA] Wszystkie te państwa doszłyby otóż do oczywistego wniosku. seul i Tokio – że należy natychmiast przystąpić do budowy bomby atomowej, a Rijad, że należy natychmiast przystąpić do budowy elektrowni atomowej i następnie także budowy bomby atomowej. Już pomijając nawet to, że broń atomowa w rękach wahabickiego reżimu Saudów to zapewne perspektywa bardziej przerażająca dla USA i Izraela od broni nuklearnej w rękach irańskich ajatollahów, to opisany scenariusz to przecież nic innego jak opis końca amerykańskiej potęgi. W imię mirażu współpracy z Rosją? Wartości Wojna Polsce nie grozi wreszcie na koniec z jeszcze jednego powodu. Wbrew tym, którzy twierdzą, że wartości nie mają żadnego znaczenia, jesteśmy częścią demokratycznego Zachodu. A państwa demokratycznego Zachodu, owszem, jak najbardziej, łączą wartości. Nie znaczy to, że nie gramy czasem w ramach Zachodu przeciw sobie, że nie sprzeniewierzamy się czasem owym wartościom ani też, że nie gramy od czasu do czasu cynicznie. Nie znaczy to też, że jako Zachód nie stosujemy czasem podwójnych standardów, ale przeciwko sobie mamy tych, którzy standardów nie stosują wcale. Drugi handel Ukrainą [KOMENTARZ] Wszystko powyższe, wszystkie wady Zachodu nie mogą nam przesłaniać kilku prostych prawd. Tej, że na Zachodzie odbywają się wolne wybory, że na Zachodzie przestrzega się praw człowieka, że wreszcie Zachód – owszem – nieraz błądzi, ale koniec końców to na Zachód, a nie gdziekolwiek indziej, zmierzają z jakiegoś jednak powodu uchodźcy z całego świata. Twierdzenie, że wartości nie mają dla Zachodu żadnego znaczenia to nic innego, jak zwykły sowiecki panświnizm. Rosyjska agentura chce, żebyśmy w to uwierzyli. Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści.

o tym, że terroryzm stanowi główne zagrożenie dla bezpieczeństwa międzynarodo-wego, przede wszystkim państw strefy euroatlantyckiej. „Myśl Polska” 2014, nr 21–22,

Inwazja Rosji na Ukrainę może nastąpić w każdej chwili. Co oznacza wojna w Europie dla Polski? Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ujawnił, że Polska już przygotowuje się na przyjęcie uchodźców z Ukrainy, których może być nawet MILION! III wojna światowa wisi w powietrzu, a Rosja szykuje się do ataku na Ukrainę. Polska przygotowuje się na możliwy konflikt militarny w Europie, nie tylko zbrojnie. Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” prognozuje, że do Polski przybędzie nawet milion uchodźców z Ukrainy uciekających przed wojną. Już teraz wojewodowie mają przedstawić listę obiektów, które mogą posłużyć dla nich jako schronienia. Pojawia się problem, bo wiele obiektów takich jak np. lotniska i sala konferencyjne, zostało zajętych przez wojska amerykańskie. Wojna na Ukrainie. Polska przyjmie falę uchodźców?Terlecki zwrócił uwagę, że zagrożenie wojną jest realna, ponieważ wiele krajów nakazało swoim obywatelom ucieczkę z Ukrainy. Najczęściej ewakuują się oni właśnie do Polski. Tych osób wciąż na Ukrainie są dziesiątki tysięcy, a ich ewakuacja z udziałem wojska jest dodał, że całkiem możliwe, iż wkrótce zostanie wprowadzony stan wyjątkowy w przygranicznych województwach. Władze samorządowe mają także obowiązek przedstawić listę obiektów, które mogą służyć jako tymczasowe schronienie dla przyjezdnych. Więc przygotowania oczywiście trwają. Przewiduje się, że nawet do miliona osób może przybyć do Polski, to realne. Poza tym niektóre obiekty są już zajęte przez wojsko. Lotnisko w Jasionce i tamtejsza hala konferencyjna są zajęte przez Amerykanów i Amerykanie też przemieszczają się dalej, na wschód województwa podkarpackiego – powiedział Terlecki. („Dziennik Polski”)

GUS: Wojna w Ukrainie dużym zagrożeniem dla gospodarki Polski. Jak podał Główny Urząd Statystyczny w sierpniu dla 39,8 proc. respondentów obecna sytuacja na terytorium Ukrainy stanowi duże
Zdaniem dziennikarza Ukraina wygrywa wojnę informacyjną z Rosją dzięki intensywnej współpracy wywiadowczej ze Stanami ZjednoczonymiPodejrzewa również, że rozwinęła się współpraca USA z Polską. – Polacy zyskali szczególne zaufanie Amerykanów swoimi spektakularnymi akcjami wywiadowczymi na początku lat 90. – słyszymyPomfret uważa, że duży wpływ na wprowadzenie ruchów wyprzedzających przez USA, mają szef CIA i dyrektor wywiadu narodowego USA. – Jako policjant USA chcą być tym razem nie dwa kroki za, a dwa kroki przed złodziejemPisarz podkreśla, że gdyby prezydentem USA pozostał Donald Trump "zjednoczenie Europy [przeciwko Rosji] wokół Stanów Zjednoczonych byłoby dużo trudniejsze"Przyznaje jednak, że to Trump "obudził USA i pokazał zagrożenie ze strony Chin". – Teraz kontynuuje to także administracja Bidena– Mam nadzieję, że trwający konflikt sprawił, że Niemcy w końcu zdali sobie sprawę, że nie można ufać Rosji, a zachodnim sojuszom, na których czele stoją USA – podsumowujeInformacje na temat obrony Ukrainy możesz śledzić całą dobę w naszej RELACJI NA ŻYWOWięcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu. Jeśli nie chcesz przegapić żadnych istotnych wiadomości — zapisz się na nasz newsletterWojna informacyjnaJohn Pomfret uważa, że Ukraina zdecydowanie wygrywa wojnę informacyjną z Rosją. Według niego Waszyngton dzieli się z Kijowem wiedzą wywiadowczą i robi to w czasie rzeczywistym. – Mam na myśli rozpoznanie satelitarne, radioelektroniczne czy wywiad obliczu rosyjskiej wojny w Ukrainie, zdaniem dziennikarza, wzmożona jest również amerykańska współpraca z polskim wywiadem, który ma odpowiednie rozpoznanie w Ukrainie, Białorusi czy Amerykański dziennikarz: Antoni Macierewicz w 1992 r. wznowił inwigilację dyplomatów z USA– Polacy zyskali szczególne zaufanie Amerykanów swoimi spektakularnymi akcjami wywiadowczymi na początku lat 90. Wtedy USA uzmysłowiły sobie, że Polska bardzo dobrze rozumie, o co chodzi w rozgrywce z Rosją, dlatego ta współpraca jest bardzo wartościowa. W trakcie rosyjskiej wojny w Ukrainie wywiady wzajemnie się uzupełniają i wymieniają wiedzą. Amerykanie pełnią jednak rolę liderów ze względu na możliwości, których inne kraje nie mają. Nikt jednak, oczywiście, nie zdradza swoich źródeł – Pomfret jako korespondent "Washington Post" w 1994 r. na spotkaniu z prezydentem Lechem Wałęsą - Maciej Belina Brzozowski / PAPDwa kroki przed złodziejemJuż kilka miesięcy przed rosyjską wojną w Ukrainie na pełną skalę, rozpoczętą 24 lutego br., Waszyngton wykonał kilka ruchów wyprzedzających, spychając Moskwę do defensywy. Dzięki szeroko zakrojonej wiedzy amerykańskiego wywiadu Biały Dom wielokrotnie ostrzegał społeczność międzynarodową o krwawych planach Rosji w Ukrainie, zmuszając Kreml do dyplomatycznego lawirowania i zaprzeczania. To wywoływało w Moskwie furię i niedowierzanie.– Dzięki temu Amerykanie zmusili kraje Europy do skonfrontowania się z nową rzeczywistością, by wzięły również sprawy w swoje ręce. Mimo ryzyka ujawnienia źródeł, władze USA zdecydowały się zmienić naturę tego polityczno-dyplomatycznego tańca, by jako policjant być tym razem nie dwa kroki za, a dwa kroki przed złodziejem – tłumaczy tajna akcja, "kontrakt stulecia" i Atlantic Resolve. Historia współpracy wojskowej Polski z USAZdaniem naszego rozmówcy duży wpływ na zmianę podejścia mieli William Burns, nowy szef CIA, pełniący swoje obowiązki niemal od początku prezydentury Joego Bidena, oraz Avril Haines, mianowana przez prezydenta dyrektor wywiadu narodowego USA.– Oboje są profesjonalistami, którzy realnie patrzą na zagrożenie. Oczywiście, że są bliscy Partii Demokratycznej, ale są świetnymi specjalistami, ale także, szczególnie w przypadku Burnsa – doskonałymi dyplomatami. Przede wszystkim jednak rozumieją charakter zmian wojny informacyjnej. To ma wpływ na ich bieżące decyzje – przekonuje rozmówca "Pozdrowienia z Warszawy" Johna Pomfreta ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Znak - Materiały prasoweNowa zimna wojna. Biden chce uniknąć powtórki sprzed latWedług Pomfreta, gdyby prezydentem USA pozostał Donald Trump, amerykańska polityka byłaby chaotyczna. - Wojna sama w sobie jest z natury chaotyczna, ale problem poprzedniego prezydenta polegał na tym, że budował swoją siłę na wywoływaniu chaosu wszędzie wokół. Uważał, że siła USA nie jest wypadkową również jej sojuszy, a wręcz przeciwnie – to sojusze doprowadzają do osłabiania kraju. W związku z tym zjednoczenie Europy wokół Stanów Zjednoczonych z Trumpem jako prezydentem byłoby dużo z tyłu głowy Bidena pojawia się pułapka, w którą wpadł i on, jako wiceprezydent i główny doradca w zakresie spraw zagranicznych w administracji Baracka Obamy, jak i sam ówczesny prezydent, który sukcesem początku swojej administracji ogłosił w 2009 r. reset stosunków z Joe Biden w Polsce. Polskie władze liczą na reset i nowe otwarcie [ANALIZA]Obecnie prezydentowi Bidenowi w dużej mierze doradza grupa, która wcześniej stanowiła grono doradców Obamy. Nauczona doświadczeniem i popełnianymi w przeszłości politycznymi gafami grupa najbliższych współpracowników obecnego gospodarza Białego Domu, ku zaskoczeniu szczególnie Rosji, przeszła do dyplomatycznej ofensywy.– Możemy zauważyć odejście od romantycznego podejścia do polityki, która zakładała normalizację stosunków z Rosją, ale także strategiczne partnerstwo z Chinami. Obama musiał przełknąć gorzką pigułkę prawdy o tych krajach, gdy zorientował się, że tak Moskwa, jak i Pekin kłamały, patrząc ówczesnemu prezydentowi w oczy. Chiny odcinały się bowiem od militaryzacji Morza Południowochińskiego, a Rosja zaatakowała Gruzję oraz sześć lat później zajęła Krym. To Trump obudził USA i pokazał zagrożenie ze strony Państwa Środka. Teraz kontynuuje to także administracja Bidena – podkreśla zdaniem "wchodzimy w nową zimną wojnę, która obecnie jest praktycznie gorąca, a tuż za plecami Rosji stoją Chiny". – Dziś znajdujemy się w przełomowym momencie na świecie, który jest wyzwaniem nie tylko dla Stanów Zjednoczonych, ale także Polski, państw bałtyckich czy zauważa, że szczególnie istotne są właśnie Niemcy z uwagi na historyczne skłonności Berlina do prowadzenia z Moskwą polityki na zasadzie "business as usual" (takiej jak zwykle). – Mam nadzieję, że trwający konflikt sprawił, że Niemcy w końcu zdali sobie sprawę, że nie można ufać Rosji, a zachodnim sojuszom, na czele których stoją Stany Zjednoczone – podsumowuje.(KT)Data utworzenia: 26 marca 2022, 07:38Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.
Łukaszenko i Putin stwierdzili też, że Grupa Wagnera stanowi zagrożenie dla Polski. Nic nie wskazuje na to, by najemnicy na Białorusi dysponowali ciężką bronią potrzebną do poważnego ataku na Ukrainę lub Polskę, ponieważ warunkiem porozumienia między Putinem, Łukaszenką i Prigożynem kończącym czerwcowy pucz było przekazanie

Byliśmy we wschodniej Ukrainie. Czy ludzie czują tu wsparcie Polski? Padły jasne deklaracje Data utworzenia: 1 lutego 2022, 19:20. Ukraińcy szykują się na nową wojnę, chociaż stara jeszcze się nie skończyła. Konflikt w ich kraju trwa już od ośmiu lat. Teraz starają się nie panikować tak jak w 2014 r., bo strach oznaczałby zwycięstwo Putina. Większość z nich nie zamierza uciekać i jest gotowa walczyć za ojczyznę, chociaż niektórzy myślą o czasowej emigracji, chociażby do sąsiedniej Polski. Ukraińcy podkreślają, że są nam wdzięczni za pomoc. Teraz gromadzą zapasy i z niepokojem śledzą ruchy rosyjskich wojsk przy własnej granicy. "Fakt" rozmawiał o napiętej sytuacji z mieszkańcami Łozowej w obwodzie charkowskim. Mieszkańcy wschodnich regionów Ukrainy z niepokojem śledzą ruchy wojsk Foto: Oleksa Suray, Wolfgang Schwan/Anadolu Agency / ABACAPRESS – Oczywiście czujemy się zagrożeni. Śledzimy wiadomości, komunikujemy się z chłopakami, którzy służą na Donbasie w ramach sił zbrojnych Ukrainy. Z drugiej strony wojna trwa już osiem lat. Kiedy Rosja najechała Ukrainę w 2014 r., razem z mężem zaopatrzyliśmy się w wodę i przygotowaliśmy łóżko w piwnicy. Teraz zrobimy to samo – mówi z rozmowie "Faktem" Ałła Rudnikiewicz (71 l.), babcia pięciorga wnucząt i wolontariuszka z Łozowa w obwodzie charkowskim. – Nie mamy dokąd uciec, jesteśmy na własnej ziemi. Nie złożymy rąk. Pomagam swoim. Na przykład od dwóch miesięcy tkam siatki maskujące dla żołnierzy. Wiem, że Polska jest gotowa na przyjęcie miliona Ukraińców w przypadku wielkiej wojny. Za to wielki ukłon w stronę Polaków – dziękuje seniorka. Kryzys Rosja–Ukraina. Mieszkańcy mówią wprost: nie będziemy uciekać Wiaczesław Trusz (43 l.), kapłan Ukraińskiego Kościoła Grekokatolickiego z Łozowa, ma mieszane przeczucia. – Prawdopodobieństwo nowej inwazji Rosji na Ukrainę oceniam na 50 proc. Czy to przerażające? Są pewne obawy, ale w tej sytuacji robię wszystko, co w mojej mocy. Reszta zależy od Woli Bożej – mówi. – Jestem księdzem, nie wolno mi brać broni, ale w razie wojny pomogę potrzebującym finansowo, lekami, zmotywuję do obrony państwa. Nie zamierzam się ewakuować – podkreśla. Dodaje, że Ukraińcy są bardzo wdzięczni za pomoc, która płynie ze strony Polski. – Wiem, że Polska pomaga nam zarówno dyplomatycznie, jak i militarnie. Jesteśmy wdzięczni za to wsparcie. Ale widzę, że nie wszyscy Polacy realistycznie oceniają zagrożenia ze strony Rosji – zauważa. Zobacz także Polska przekaże Ukrainie broń. Czy polscy żołnierze przystąpią do wojny? Szef BBN wyjaśnia Iosif Rudnikiewicz (75 l.), emeryt z Łozowa, z racji wieku nie chwyci za broń, ale chce pomagać jako wolontariusz. – Od ośmiu lat jesteśmy w stanie wojny z Rosją. Nasze miasto nie jest tak daleko od linii frontu, znamy ludzi, którzy tam walczą. Dlatego martwi koncentracja wojsk rosyjskich na granicy. Ale wydaje mi się, że Rosja ograniczy się do podstępnego płatania nam brudnych figli – przewiduje. – W przypadku wojny prawdopodobnie będziemy musieli ewakuować się do najbliższej wioski, w której mamy dom. 30 lat temu poszedłbym na linię frontu. Teraz pomogę frontowi, jak tylko będę mógł jako wolontariusz. Nie mogę się schować w krzakach. Dodaje, że Ukraińcy liczą na pomoc z Europy. – Teraz Zachód podjął się aktywnej pomocy Ukrainie. Gdyby tylko był tak pomocny w 2014 r. I mamy szczęście do Polski. Wspaniali bracia – zachwala Polaków. Walentina Szulga (73 l.), także jest na emeryturze i obawia się agresji ze strony Rosji. – Zdecydowanie istnieje zagrożenie. Naprawdę nie chcę, żeby pokój został zrujnowany. Czy będzie wojna na pełną skalę? Nie sądzę, żeby Putin się na to zgodził. Raczej zaangażuje się w sabotaż – uważa emerytka. – Na wszelki wypadek zaopatrzyłam się w artykuły spożywcze, dokumenty, lekarstwa. Jeśli zacznie się bombardowanie, będziemy musieli się ewakuować. Będę działała zgodnie z sytuacją. Może zrobię jakąś podziemną agitację. Dodaje, że Polacy i Ukraińcy mają wspólnego przeciwnika. – Myślę, że Rosja jest też zagrożeniem dla Polski. Dlatego Polska wspiera nas moralnie i dyplomatycznie. Niewiele wiem o pomocy wojskowej, ale prawdopodobnie też istnieje – twierdzi Walentina Szulga. Rosja ściąga nad polską granicę bardzo groźne rakiety. Możemy mieć problem, by sobie z nimi poradzić Rosja–Ukraina. "To moja ziemia i będę jej bronić" Aleksander Zabuga (46 l.) jest rezerwistą sił zbrojnych Ukrainy. – Groźba inwazji Rosji na pełną skalę istnieje od 2014 r. To budzi pewne obawy. Ale myślę, że Rosja celowo eskaluje sytuację, chce w nas zasiać panikę – tłumaczy. – W każdym razie nie mam gdzie się wycofać. To moja ziemia. Jestem rezerwistą sił zbrojnych Ukrainy i wiem, gdzie znajduje się biuro poboru wojskowego. Będę bronić swojego kraju. Powiedziałem też rodzinie: nigdzie nie będziemy uciekać, będziemy walczyć. On także docenia Polaków. – Niedawno czytałem, że Polska dostarczy nam amunicję i sprzęt. Między naszymi krajami doszło do nieporozumień, ale od 2014 r. Polska wspiera nas w każdy możliwy sposób. Uważam, że jest to wiarygodny partner Ukrainy – mówi Aleksander Zabuga. Olga Perepelica (69 l.) pracownik muzeum z Łozowa ciągle liczy na pokojowe rozwiązanie. – Wierzę w umysł przywódców Ukrainy i Rosji. Wierzę, że wszystko rozwiążą pokojowo. Chociaż toczą się rozmowy, żeby zastraszyć nas, Ukraińców – twierdzi Olga Perepelica. – Jeśli nagle wybuchnie wojna, to nie ucieknę. Zostanę na miejscu. Na wszelki wypadek dowiedziałam się, gdzie jest najbliższy schron przeciwlotniczy w naszym mieście. Nie będę brała udziału w działaniach wojennych. Trzeźwo ocenię sytuację i w razie potrzeby wyrażę swoją opinię. /8 Oleksa Suray / BRAK Ukraińcy szykują się na wojnę, chociaż ta dla nich w zasadzie trwa już od ośmiu lat. /8 Oleksa Suray / BRAK Olga Perepelica /8 Oleksa Suray / BRAK Iosif Rudnikiewicz (75 l.), emeryt z Łozowa, z racji wieku nie chwyci za broń, ale chce pomagać jako wolontariusz. /8 Oleksa Suray / BRAK - Zdecydowanie istnieje zagrożenie. Naprawdę nie chcę, żeby pokój został zrujnowany. Czy będzie wojna na pełną skalę? Nie sądzę, żeby Putin się na to zgodził. Raczej zaangażuje się w sabotaż – podkreśla Walentina Szulga. /8 Oleksa Suray / BRAK – Prawdopodobieństwo nowej inwazji Rosji na Ukrainę oceniam na 50 proc. Czy to przerażające? Są pewne obawy, ale w tej sytuacji robię wszystko, co w mojej mocy. Reszta zależy od Woli Bożej - mówi Wiaczesław Trusz. /8 Oleksa Suray / BRAK – Groźba inwazji Rosji na pełną skalę istnieje od 2014 roku. To budzi pewne obawy. Ale myślę, że Rosja celowo eskaluje sytuację, chce w nas zasiać panikę – twierdzi Aleksander Zabuga. /8 - / BRAK – Kiedy Rosja przyjechała na Ukrainę z wojną w 2014 roku, razem z mężem zaopatrzyliśmy się w wodę i przygotowaliśmy łóżko w piwnicy. Teraz zrobimy to samo – mówi z rozmowie "Faktem" Ałła Rudnikiewicz (71 l.). /8 Wolfgang Schwan / Anadolu Agency / ABACAPRESS Ukraińscy żołnierze przygotowują się do obrony ojczyzny. Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:

. 748 706 605 216 564 599 772 500

zagrożenie wojną dla polski